ŻYCIE WYZWOLONE

Kiedy niczego się nie nazywa, nie reaguje w duchu pamięciowych nawyków, nie odnosi się wszystkiego do nabytej wiedzy, wtedy możemy po raz pierwszy przyjrzeć się samemu sobie i zacząć obcować z sobą samym.

 

Picture
Czy nie jest dla nas ważne wiedzieć, kim albo, czym w istocie jesteśmy?  Cały nasz umysł jest pochłonięty rzeczami, ludźmi, ideami, ale nigdy sobą samym. Rozwój ekonomiczny, intelektualny, nowe zaawansowane technologie, lepsze warunki życia, wszystko to są dobra i to dobra konieczne dla rozwoju cywilizacji jak i rasy, jeżeli jednak w naszym życiu nie stawiamy sobie innych celów, nie znajdziemy trwałego szczęścia ani spełnienia życia ponieważ nie możemy zbudować niczego trwałego budując na ruchomych piaskach tego co przemijające. A tymczasem to samych siebie powinniśmy ustawić w centrum uwagi i odkryć, co jest w nas rzeczywiste. Aby nasze życie znalazło spełnienie, musimy znaleźć podmiot wszystkiego, którym sami jesteśmy. Tragedią naszych czasów jest to, że tak układamy sobie życie, że zawsze brakuje nam czasu, by go naprawdę zasmakować, aby nim się naprawdę cieszyć! Wciąż coś nas absorbuje, nieustannie gonimy za kolejną chwilą, żyjemy, bez przerwy się czegoś chwytając, do czegoś lgnąc, wciąż mamy coś do zrobienia. Nigdy nie mamy czasu aby uporządkować swoje życiowe doświadczenia i nadać im głębszego sensu. Nigdy nie mamy czasu dla samego siebie.

Nasze ciągłe poszukiwanie wygody, bezpieczeństwa i przyjemności jest procesem neurotycznym. Dobra organizacja i wysoki poziom techniczny naszego społeczeństwa są wyrazem zaangażowania, z jakim staramy się manipulować rzeczywistością fizyczną, by uchronić się przed surowymi, nieprzyjemnymi i nieprzewidywalnymi aspektami życia.  Szybkobieżne windy, fabrycznie pakowana żywność, klimatyzacja, kameralne pogrzeby, masowa produkcja towarów, satelity meteorologiczne, praca od siódmej do trzeciej albo piątej, telewizja . wszystko to stanowi próbę stworzenia sobie bezpiecznego, przewidywalnego i przyjemnego świata. Chcemy, aby przydarzały się nam tylko miłe, bezpieczne i przewidywalne sytuacje. Mamy ambicje zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa oraz unikania wszelkich problemów. By to osiągnąć obsesyjnie lgniemy do przyjemności, do rzeczy które posiadamy, do swojego konta bankowego, wystrzegamy się zmian lub je wymuszamy, usiłując stworzyć sobie bezpieczne gniazdko albo taki swój plac zabaw.

Intelekt odgrywa bardzo dużą rolę w naszej relacji ze światem. Tworzymy całe zestawy kategorii służących uchwyceniu i uporządkowaniu zjawisk, tego, co się wokół nas dzieje. Najbardziej rozbudowanym rezultatem tej skłonności są ideologie . systemy idei racjonalizujących, usprawiedliwiających i uwznioślających nasze życie. Nacjonalizm, socjalizm, egzystencjonalizm, chrześcijaństwo, buddyzm . wszystkie one dostarczają nam tożsamości i jednocześnie formułują zasady postępowania oraz wyjaśniają, co i dlaczego coś się wydarza. Słowa, język natomiast odzwierciedlają naszą skłonność do takiego interpretowania zagrażających ustalonemu porządkowi treści, aby zneutralizować zagrożenie i przekształcić je w korzystną dla nas jakość. Mowa każe nam używać pojęć jako filtrów, które uniemożliwiają nam bezpośrednie doświadczanie, tego, co się zdarza. Traktujemy pojęcia zbyt poważnie: używamy ich do nadawania cech trwałości naszemu światu i nam samym. Wszystko da się nazwać i siebie tez określamy w kategoriach słów i pojęć. Kiedy wiec mówimy o sobie, wszystko co znamy, to tylko słowa i pojęcia. I tak ten neurotyczny proces ciągnie się bez końca.

Co więc znaczy żyć pełnią życia?  Jak wyzwolić życie wosbie?  Niestety, wyobrażamy sobie że życie pełnią życia oznacza jak najwięcej przyjemności, jak najwięcej zabawy, jak najwięcej wolnego czasu który możemy wypełnić beztroskim oglądaniem telewizji, filmów na dvd, plotkowaniem o niczym, dobrym jedzeniem, ulubionym alkoholem. Tymczasem, to wszystko jest niewiele znaczącym bardzo małym fragmentem życia. Mówimy tutaj o pełni życia w kontekście o wiele szerszym i głębszym bo zawierającym w sobie ontologie, psychologie, epistemologie jak też religię, metafizykę, etykę i eschatologię. Jest, bowiem tak, że aby naprawdę żyć pełnią życia, trzeba najpierw poznać samego siebie. Trzeba stać się swoim najlepszym przyjacielem. Aby się nim stać i znaleźć spełnienie swojego życia, trzeba uważnie wejrzeć we własne wnętrze. Tak, więc, aby żyć prawdziwym życiem, musimy przejść przez proces psychologicznej i duchowej samo-eksploracji. Poznanie samego siebie stanowi istotę życia duchowego.


W każdym z nas jest niezniszczalna Światłość. Aby ją odkryć, to, czego potrzebujemy, to rozluźnić się, odprężyć. Kiedy działamy gorączkowo, to chcemy szybko cos osiągnąć, by zaspokoić jakieś pragnienie. Kiedy jednak nie gorączkujemy się, by coś osiągnąć, możemy sobie pozwolić na odprężenie. A kiedy możemy sobie pozwolić na odprężenie, możemy również pozwolić sobie na bycie dla siebie najlepszym przyjacielem, na zaprzyjaźnienie się ze sobą. Wtedy zaczniemy odkrywać, że źródło naszego poczucia .Ja. sięga dużo dalej albo dużo głębiej niż nasza sfera psychologiczna i emocjonalna. Wtedy wszystko, co pojawia się w naszym umyśle . myśli, emocje . nieustannie może umacniać tę przyjaźń z samym sobą. Innymi słowy oznacza to wchodzenie w żywy kontakt z nieuświadomionymi dotąd obszarami naszej psychiki i odkrywaniem stanu bycia jako jedynej trwałej rzeczywistości wewnętrznej.

To gorączkowanie się, aby coś osiągnąć, zdobyć, mieć, zazwyczaj wiąże się z myśleniem o tych, którzy jak uważamy robią coś lepiej od nas albo mają od nas czegoś więcej. Zawsze jednak, kiedy myślimy, że ktoś inny potrafi cos zrobić lepiej od nas, wprawiamy w ruch cały skomplikowany mechanizm poczucia niższości, wraz z jego hamulcami i blokadami. To się dzieje zawsze, kiedy porównujemy siebie z kimś innym. Robili tak nasi rodzice, nauczyciele i przyjaciele. Uczono nas, że tak musi być. Jest jednak obszar, który jest zawsze dziewiczy. Obszar gdzie jakiekolwiek porównywanie nie ma prawa bytu. To my sami. To nasze czyste poczucie bycia, obecności, życia.

Aby jednak się do niego przybliżyć, musimy mieć do siebie pełną miłości życzliwość. Aby bez obaw i lęku spojrzeć w głąb samego siebie, musimy dobrze sobie życzyć i być względem samych siebie życzliwi. Będąc sobie życzliwi możemy zaakceptować samych siebie. Możemy siebie lubić. Możemy zaakceptować swoje zahamowania, swoją zazdrość, poczucie niskiej wartości. Oczywiście, nie chodzi o to, aby próbować na siłę siebie zmieniać. Nie chodzi nam o to, aby negować samego siebie po to, by stać się kimś lepszym. Mamy się ze sobą zaprzyjaźnić . takim, jakim się jest. Podstawą procesu poznawania siebie, wchodzenia w kontakt z przestrzenią, jesteś ty . czy ja . kimkolwiek w tym momencie jesteś i dokładnie taki, jaki jesteś. To podstawa, to przedmiot naszych badań, temat, który zgłębiamy z niezmiernym zainteresowaniem i ciekawością. Rzecz nie w tym, aby wyzbyć się ego, zniszczyć go, ale by zacząć się sobą interesować, by wnikać w samego siebie, by siebie drążyć i doświadczać wciąż nowych nieuświadomionych obszarów naszej psychiki.

Życie poważnie traktowane to życie pełne ciekawości, ciągłego dociekania, zdobywania wiedzy z pierwszej ręki. My sami jesteśmy podstawą wszystkiego. Sami jesteśmy dla siebie światłem. Po to tu jesteśmy, by zgłębić i poznać siebie i to właśnie teraz, nie kiedyś, nie później. Nie trzeba do tego żadnych przygotowań. Bądź sobie życzliwym i nie stawiaj warunków ani nie wymyślaj sobie hierarchii czy poziomów, na które masz się wspinać. W teraz nie ma żadnych poziomów, hierarchii, jest tylko różnica w dostrzeganiu tego, co jest.

Żyć w pełni, to ciągle przebywać na ziemi niczyjej, doświadczać każdego momentu jako całkiem świeżego i nowego. Życie, bowiem oznacza gotowość do ciągłego umierania. Każdego dnia, kiedy się budzimy, możemy zacząć żyć w pełni, nie szukając przyjemności i nie unikając bólu, nie odtwarzając starego siebie, ilekroć rozpadniemy się na kawałki. Możemy porzucić chęć bycia doskonałym i dzięki temu przezywać każdy moment jak najpełniej. Próba ucieczki nie jest receptą na bycie w pełni ludzka istotą. Uciekać od bezpośredniości naszego doświadczenia to jakby wybierać śmierć zamiast życia.
To, czego naprawdę doświadczamy mając autentyczne poczucie obecności, bycia sobą, to piękno i koloryt rzeczywistego przeżywania, doświadczania na co dzień chwili obecnej.

Podstawą tego autentycznego poczucia obecności jest bycie otwartym. Bycie otwartym nie oznacza reagowania w sposób przytępiony jak zombie. Oznacza wolność czynienia tego, co jest w danej sytuacji konieczne. Ponieważ niczego specjalnie nie oczekujesz, swobodnie i autentycznie działasz w taki sposób, jakiego wymaga dana sytuacja. Jeśli ludzie czegoś od ciebie chcą, prawdopodobnie jest to ich problem. Nie musisz się starać nikomu przypochlebić. Otwartość oznacza .bycie tym, czym się jest. Jeśli dobrze się czujesz będąc sobą, to atmosfera otwartości i porozumienia tworzy się w sposób automatyczny i naturalny. Okoliczności kształtują się spontanicznie. Nie musimy dopasowywać się do specjalnych ról, ani do otoczenia. Prawdopodobnie wielu z nas próbowała to robić przez dłuższy czas, ograniczając się, upychając się w małe szufladki ściśle określonych sytuacji. Tak wiele energii zużywamy skupiając uwagę na jednym tylko miejscu, że - ku naszemu zdumieniu - nagle odkrywamy, iż przeoczyliśmy całe nieznane obszary.

Naszym zasadniczym problemem w życiu jest nasze ciągłe wikłanie się w próby udowadniania czegoś. Wiąże się to z naszymi urojeniami i poczuciem ubóstwa, braku, niedoskonałości. Kiedy usiłujemy dowieść czegoś lub coś osiągnąć, przestajemy być otwarci, musimy wtedy wszystko sprawdzać, organizować. To wyjątkowo paranoiczny sposób życia, który tak naprawdę niczego nie potwierdza. Można ustanawiać rekordy ilości i wielkości  zbudować coś największego, najwspanialszego, zgromadzić czegoś najwięcej. Kto jednak będzie pamiętał o tych rekordach, gdy nas już nie będzie? Za sto lat? Albo za dwadzieścia minut? Liczą się tylko rekordy chwili obecnej  to, czy porozumienie i otwarcie się mają miejsce właśnie teraz.

O tym właśnie mówimy. O życiu w otwartości, w bezpośrednim kontakcie z samym sobą, pozbawionym jakichkolwiek zmagań, ślepego pędu, szaleństwa i obłędu ciągłego rywalizowania. O życiu, w którym nie kwestionujemy swojej mądrości. Robimy to, czego wymaga dana sytuacja. To, z czym się zmagamy, zawiera w sobie wystarczającą głębię, by czerpać zeń wiedzę. Nie potrzebujemy żadnych źródeł informacji z drugiej ręki. Nie potrzebujemy poparcia ani drogowskazów. Każda sytuacja dostarcza je nam automatycznie. Jeśli trzeba postępować zdecydowanie, po prostu robimy to, czego sytuacja od nas wymaga. Niczego nie narzucamy, jesteśmy tylko instrumentem w ręku tej sytuacji. Jeśli dokładnie wiemy, jak poradzić sobie z daną sytuacją, to nie żywimy żadnych obaw.


Musimy dostrzec rzeczy, jakimi są, musimy widzieć to co jest., surowość rzeczy dokładnie takich, jakie są. To właśnie jest, właściwy sposób postrzegania świata. Bez ubarwień, bez upiększeń. Dostrzeżemy wtedy, że poszukiwanie piękna czy filozoficznego sensu służy bardzo często jedynie usprawiedliwianiu siebie, tłumaczeniu sobie, że rzeczy nie są aż tak złe, jak nam się wydaje. Otóż, rzeczy są tak złe, jak nam się wydaje. Rzeczy są dokładnie tym, czym są, i nie musimy starać się zobaczyć ich w kontekście jakiejś niezwykłej głębi. Po prostu schodzimy na ziemie, i widzimy rzeczy takimi, jakimi są. Chodzi o to, by patrzeć na świat bezpośrednio, nie pożądając .wyższej. świadomości, sensu czy znaczenia, by bezpośrednio widzieć rzeczy dokładnie takimi, jakie są same w sobie.

Jeśli postrzegamy rzeczy takimi, jakie są, nie musimy ich już dodatkowo interpretować czy analizować; nie musimy starać się ich zrozumieć, narzucając im ramy duchowych doświadczeń albo pojęć filozoficznych. Jak powiedział pewien mistrz zen: .Kiedy jem, to jem; kiedy śpię, to śpię. Po prostu rób to, co robisz  całkowicie i do końca. Musimy rozwinąć zaufanie do swojego zrozumienia, oczyścić się z wszelkich uprzedzeń. Musimy przedrzeć się przez wszelkie koncepcje i je przekroczyć. Kiedy jest się całkowicie odsłoniętym, zdemaskowanym, całkowicie nagim i otwartym . wtedy dopiero autentycznie odczuwamy swoje istnienie, wtedy jesteśmy sobą. Odrzuciwszy cały fałsz i hipokryzje, zaczynamy odczuwać żywą naturę spokoju. Ten szczególny spokój nie jest ot, taką sobie otwartością . jest pełen mocy, cechuje go niezniszczalność i niewzruszoność, gdyż nie dopuszcza do pojawienia się jakiejkolwiek hipokryzji. To spokój całkowity, tak wszechobecny, że nie pozostawia nawet najmniejszego miejsca dla wątpliwości czy kłamstwa. Całkowita otwartość oznacza całkowite zwycięstwo, ponieważ w ogóle nie odczuwamy wówczas leku ani też nie próbujemy się bronić przed czymkolwiek.

Kiedy zaczynamy ufać własnemu doświadczeniu, świat staje się dla nas skarbnicą pełną bogactw. Uświadamiamy sobie, że żyjemy w świecie wypełnionym niewyczerpanym bogactwem docierających do nas wiadomości. Problem pojawia się tylko wtedy, kiedy dla własnych korzyści próbujemy manipulować daną sytuacją albo, kiedy próbujemy ją zignorować. Musimy umieć zaryzykować i stanąć bez osłony, twarzą w twarz, z tym, co jest, wierząc, że otrzymamy informacje zwrotną, dobra albo zła. Wierzymy, bowiem w rzeczywistość. W to, że potrafimy dostrzec esencje każdej rzeczy. W każdym z nas jest bowiem świadomość, która dostrzega i dostrzega siebie samą. W każdym z nas przebywa ów Świadek - świadek nie potrzebujący już świadka - który jest świadkiem wszechrzeczy. Światło świadomości jest wśród wszechrzeczy najważniejsze.


Oszukujemy się w życiu, kiedy nie dowierzamy własnej inteligencji i boimy się, że nie potrafimy sami znaleźć odpowiedzi albo właściwie się zachować w jakiejś sytuacji. Nie potrafimy uznać własnej, wrodzonej mądrości. Świadomość jednak, ze najważniejszy punkt oparcia, jaki mamy, jest już w nas i jest to poczucie istnienia, życia, bycia sobą, sprawia, że docenianie własnej inteligencji i zdolności, staje się naturalne. Nasze życie to podróż bez końca; jest jak szeroka, ciągnąca się w nieznane droga. Jedyne, co naprawdę mamy w tej drodze to samych siebie, naszą własną inteligencje. Zmieniają się krajobrazy, pogoda, ludzie, sytuacje, ale jedno wciąż pozostaje takie samo: nasze poczucie istnienia, bycia żywym, poczucie egzystencji. Nasza własna jaźń. Tak wiec sami sobie jesteśmy dla siebie jedynym oparciem. Wszystko się wokoło zmienia, ale poczucie .ja. nigdy nas nie opuszcza. Problem pojawia się tylko wtedy, kiedy próbujemy się określać i wyobrażać, czym albo, kim jesteśmy. Wierzyć w siebie, to także wyzbycie się wszelkich prób samookreślania. To, co jest w nas samych, to, co jest na dnie naszego poczucia istnienia, naszej jaźni, jest tak wielkie, że nie można tego zamykać w żadne słowa i żadne obrazy.

Odprężenie, oznacza uspokojenie umysłu, puszczenie wszystkiego tak, aby odeszło, odpłynęło. Kiedy ciało jak tez umysł są rozluźnione . uspokojone . możemy bez wysiłku przebywać w stanie czystego bycia. To tez wiąże się z nietrzymaniem niczego i nieodrzucaniem niczego. I tak stajemy się spontaniczni w swoim działaniu. Wyrzekamy się wszelkich wątpliwości i niepokojów. W tym stanie, pomiędzy nami a rzeczami jest ogrom wolnej przestrzeni. Stajemy się świadomi jej potencjału . pomiędzy nami a sytuacją powstaje pole, w którym wszystko może się wydarzyć. Innymi słowy, nie narzucamy doświadczeniu ciasnych ram skonceptualizowanych pojęć, nazw i kategorii, ale w każdej sytuacji odczuwamy otwartość przestrzeni. Tym sposobem świadomość staje się jednocześnie precyzyjna i wszechobejmująca. Oczywiście utrzymywanie ciała w rozluźnieniu i spokoju nie oznacza zaniechania wszelkiego działania i wykonywania jakichś czynności, ale wykonywanie ich spokojnie, w stanie odprężenia.


Tak, więc w ciągu dnia powinniśmy się starać, by nie utracić tego poczucia przestrzeni, wolności, spokoju, spontaniczności. Po czasie stanie się możliwe wprowadzenie tego doświadczenia do naszych codziennych czynności. Jest zrozumiałym, że w czasie wykonywania codziennych aktywności, nasza uwaga jest podzielona. Trzeba jednak wciąż próbować przywracać to odczucie bycia w teraźniejszości, ponieważ mamy świadomość że to co Absolutne, immanentnie bytuje w tym, co empiryczne.

W tej przestrzeni teraźniejszości, przyzwalamy na to, aby rzeczy były takimi, jakimi są. Nie wymaga to z naszej strony żadnego wysiłku, gdyż wszystkie rzeczy po prostu są, jakie są. Wiemy, że nie musimy starać się ich w ten sposób postrzegać. One takie są. Zaczynamy, więc autentycznie doceniać otwartość, istnienie przestrzeni, jej ogrom, w której możemy się swobodnie poruszać, oraz to, że nie musimy starać się być świadomymi,  bo przecież już jesteśmy świadomi.

Otwórzmy się więc, pozwólmy sobie po prostu być i wyrzeknijmy się prawa do własności tego, co wokół nas się pojawia. Wtedy narodzi się spontaniczny stan bycia. I wtedy dopiero zobaczymy wspaniałość, wielkość i cud Życia. Zniszczenia i spustoszenia, jakim podlega jednostka ludzka, nie wychodzą poza pole doświadczeń ludzkiej istoty. Czym ostatecznie jest wyzwolenie? Jest zrozumieniem że znajdujemy się poza narodzinami i śmiercią.

Żyjmy więc pełnią życia, jakie jest nam pisane. Nasza własna świadomość i poczucie istnienia, są naszym wielkim skarbem, kluczem do Królestwa Wieczności. Niech więc każdy z nas pozna siebie samego! Niech ziści to Życie, które jest Życiem wszelkiego życia!


KD  12.02.2006

Picture